Muszyka

piątek, 1 stycznia 2016

Rozdział 3: 0,96

23 czerwca 2009 rok             Z.P.W Louis'a
Niejaki Louis Tomlinson planował zabicie 13 Oficera, jego wujka. Dlaczego chciał to zrobić? W ramach zemsty. Chciał zemścić się za tyle lat bicia i molestowania jego własnej siostry i matki, nie chciał go więcej widzieć na oczy. Louis chciał tylko żeby smażył się w piekle, jedyne co mu nie pasowało to, to że on sam kiedyś też tam trafi. Piekło było mu pisane od dziecka, nie ważne co zrobił a czego nie zawsze oskarżano jego.
"Och, zobaczcie to ten co zabił Helen Woods" wszyscy bez wyjątku myśleli że to on. Jednak kilka miesięcy temu odkryli prawdziwych zabójców, byli nimi Karl i Justin Moon - należeli oni do gangu 'czarny smok'. Nikt dokładnie nie wiedział skąd się wzięli ale każdy podejrzewał 3 lub 5 Oficera. Czyli Oficera Chińskiego lub Japońskiego. Był to 18 dzień maja 2004 roku, siedmioletni Louis siedział na krześle w biurze, a raczej oddziale policyjnym. Był właśnie oskarżany kiedy do sali weszło dwóch mundurowców "Złapaliśmy prawdziwych zabójców dziewczyny" ich głosy były zimne i wyprane z jakikolwiek uczuć. Dla Louisa było to wręcz niemożliwe ale zapomniał o tym kiedy sens słów doszedł do jego uszu. Jest niewinny.
Ten dzień okazał się być najszczęśliwszym ale też najgorszym dniem dla chłopca. kiedy tylko wszedł do swojej komórki domowej zorientował się że nie było jego rodziny, był tylko list

" Zgodnie z nakazem 13-tego Oficera, rodzina Louisa T. została przeniesiona do Francuskiej komórki rządzącej. Dziecko panny Jane, Louis zostanie przydzielony do 7 Oficera. Życzymy udanego dnia.
Rząd Francuski~"
Jednak wracając do teraźniejszości, Louis pakował wszystkie potrzebne mu rzeczy do zaatakowania 13-tego Oficera. Dobrze wiedział że nikt nie jest w stanie go powstrzymać

11 lipca 2010                              Z.P.W Lily 

Lily znalazła się już w szopie. Nie widziała tam niczego co mogło by jej pomóc, rozglądała się we wszystkie strony w panice i nadziei że jednak coś znajdzie. Ale tak się nie stało. Osunęła się po drzwiach i zaszlochała, jednak szybko przestała kiedy usłyszała huk. Spojrzała przed siebie i zobaczyła otwartą klapę a z niej wystającą kręconą czuprynę, zmarszczyła brwi. Chłopak jednak jedynie się uśmiechną i nakazał by szła za nim, dziewczyna usłuchała nie chcąc spotkać strażników i tych dziwnych stworzeń. Wskoczyła do dziury i zamknęła za sobą klapę, kiedy schodziła po drabinie słyszała zdezorientowane krzyki żołnierzy. Odetchnęła z ulgą i po kilku minutach dotknęła ziemi, spojrzała się na chłopaka. On też na nią patrzył ale przestał i razem z nią ruszył na przód. Nie wiedziała gdzie idzie ani z kim, ale wiedziała że może mu ufać. Wiedziała że jest bezpieczna.

niedziela, 6 grudnia 2015

Rozdział 2: 0,97

11 lipiec 2010 rok                                
Była 1:00. Lily Andersen nie zdejmowała maski tylko w niej spała. Dzisiejsza noc była dziwnie chłodna, Lily doskonale to odczuwała dlatego poszła spać tak jak w zimowe noce. Ale mimo to odczuwała chłód nocy tak bardzo jakby jej skóra była naga. Trzęsła się z zimna, jej komórka domowa nie była zbyt dobrze opatrzona, właściwie żadna nie była. W suficie były dziury tak samo jak w oknach czy ścianach, prawie ze wszystkich ścian opadał tynk a podłodze brakowało paneli. Jej łóżko zastępował materac, poduszka była zwiniętą ścierką a kołdra zwykłym cienkim kocem. W jej komórce domowej znajdował się tylko materac, krzesło, zniszczone biurko i płótna z farbami, pastelami, kredkami, węglem, kredkami, ołówkami i pędzlami. Ale wszystkie farby były zaschnięte a kredki, ołówki i pędzle połamane lub pogubione. 
Lily miała nadzieje że jeżeli do jej komórki domowej weszliby złodzieje, handlarze czy terroryści pomyśleliby że jest to opustoszała już komórka. Ale doskonale wiedziała że to nie prawda w końcu prawie każda komórka w ich oddziale tak wyglądała. Z ust Lily uciekło westchnięcie które przemieniło się w parę, mimo iż jej ciało było zmarznięte, wstała. Wiedziała że jeżeli teraz wyjdzie straże złapią ją a wtedy zabiją, albo wyślą ją Oficera. Ale mimo to postanowiła zaryzykować, odsunęła zakurzony materac i wyjęła z dziury, którą kiedyś wykopała plecak. Do niego z tej samej dziury wpakowała dwie butelki wody, kawałek chleba i 3 jabłka. To były jej racje żywnościowe które zbierała cały rok, czasem się przez to głodziła i wędrowała do komórki szpitalnej. Dawali jej tam wtedy kawałki suchej bułki i coś co nazywali herbatą. Dla Lily herbata była czymś całkiem wtedy nowym, ale kiedy napiła się łyka coś jej się wtedy przypominało. Ale lekarze wtedy wstrzykiwali jej coś i szybko zapominała to co sobie przypomniała, nie wiedziała czemu to robili lecz zawsze ją to ciekawiło. 
Kiedy plecak był spakowany a ona sama gotowa, wymknęła się przez okno. Wyskoczyła przez nie na liście i gałązki, wiedziała że straże ją usłyszeli dlatego czym prędzej pobiegła w stronę muru, który odgradzał ich komórkę z ruinami miasta. Do uszu Lily doszły szczekania nieznanych jej zwierząt, nie wiedziała co to jest ale jej bieg stał się jeszcze szybszy. Przed jej oczami zaczęło się robić coraz to bielej i nieprzeźroczyście że myślała, że zaraz straci przytomność. Ale właśnie wtedy do jej głowy wleciały jakieś obrazy, nie wiedziała co to jest ale słyszała kiedyś jak lekarze o tym mówili, nazywali to wspomnieniami. Przed jej oczami była droga z jakimiś przeszkodami, widziała siebie biegnącą wręcz uciekającą przed dziwnymi zwierzętami które szczekały. Później zobaczyła śmiejącą się starszą kobietę trzymającą jakiś pakunek w ręce, a obok dziwne coś przypominające szczura. Lily nie wiedziała o co chodzi ale coś mówiło jej "biegnij dalej! Uciekaj!", nie wiedziała co robi po prostu usłuchała się tego. Zignorowała uczucie omdlenia i biegła jeszcze szybciej, słyszała jak straże krzyczą "Stój!" , ale nie obchodziło ją to, jej celem była ucieczka. Już widziała mur, wiedziała że jest już blisko ale właśnie wtedy jej entuzjazm opadł, w jej stronę od strony muru biegło z 10-15 żołnierzy. Przez jej umysł przeszła myśl "już jest po mnie" i właśnie wtedy usłyszała huk, huk i jeszcze jeden huk. Trzy razy huk, który coś jej mówił ale nie miała pojęcia co, ale nagle ją olśniło "W lewo, późnej w prawo aż w końcu do starej szopy". Jej nogi jakby same ją prowadziły, ciągle słyszała krzyki i szczekania tych dziwnych stworzeń ale nie przejmowała się nimi, po prostu biegła.

~~~~~~~

No jak na razie tyle, mam nadzieje że wam się spodobało ^^ Możecie wyrazić swoją opinie o moim opowiadaniu w komentarzu + jeśli chcecie dalsze części. Siema!

Rozdział 1: 0,98

03 Lipiec 2010 rok                                            Adam Z.P.W
Kolejne kłamstwa które wypłynęły z moich ust, nigdy nie wiedziałem że można tyle kłamać, ale muszę jakoś przeżyć. Moim przydziałem było rozmawianie z ludźmi którzy przeżyli spotkania z terrorystami, złodziejami, handlarzami czy z samym Oficerem. Ale oficjalnie zajmowałem się wypełnianiem papierów informacyjnych. Na zdjęciach które były przy papierach widziałem przerażone twarze tych wszystkich ludzi, z którymi rozmawiałem. Nie raz widziałem ich przerażone twarze ale mimo to, nie mogę zapomnieć wyrazu twarzy tej kobiety, miała może około 40 lat i widziała jak zabijają jej dziecko. Nie ruszyło mnie to, od dziecka wychowywałem się w wojsku, po prostu jej wyraz twarzy był żałosny. Jednak dzisiaj mogę szczerze powiedzieć że przeżyłem szok, do pokoju rozmów który był pilnie strzeżony, wszedł sobie jakiś chłopak i przypatrywał mi się. Na samym początku myślałem że jest synem któregoś z żołnierzy, jednak później do pokoju wszedł zdyszany Oficer. Jak na zawołanie wstałem salutując, ale ten nie zwrócił na mnie uwagi. Patrzył wtedy groźnie na tego chłopaka, a kiedy do niego podszedł zaczął na niego wrzeszczeć "Jak mogłeś zabić 13-tego Oficera?! Czy ty zdajesz sobie sprawę co żeś uczynił?!", i właśnie wtedy dotarło do mnie co się stało. 13-nasty Oficer nie żyje? Przecież to znaczy że Niemcy i Francja upadną razem z naszymi paktami, umowami i racjami broni. Nie dziwię się że nasz Oficer jest wściekły, ale jednak co to za chłopak? Gdyby nie był kimś ważnym Oficer od razu by go zabił. Coś musi być na rzeczy "A teraz idziemy, a ty żołnierzu spocznij", Oficer odezwał się do mnie a ja posłusznie usiadłem i dalej zajmowałem się papierkową robotą. Jednak ciągle w głowie odbijały mi się słowa Oficera, "Ale czy  na pewno 13-nasty Oficer nie żyje?".
10 Lipiec 2010 rok                                             Człowiek w masce Z.P.W
Po całej okolicy roznosi się wieść że 13-nasty Oficer nie żyje. Nikt niestety nie wie co dokładnie się stało, ale chodzi plotka że ktoś go zabił. Ale cóż to tylko plotka, a im tutaj nie wolno wierzyć. W dniu dzisiejszym z naszego oddziału zniknęła niejaka Felicja Johnson, miała może z 16 lat. Nie wiem kim ona jest ale chyba wszyscy ją lubili, bo na kogo bym nie spojrzeć płakał. Tylko z moich oczu nie wyleciało to okropieństwo, zwane łzami. Rodzice dziewczyny chodzili po całym oddziale szukając jakiejś dziewczyny, niestety nie wiem jakiej "Przepraszam, czy nie wiesz gdzie mogę znaleźć Lily Andersen?", do moich uszu dotarł kobiecy głos. Mój wzrok powędrował na jej smukłą osobę, w jej oczach był strach ,współczucie i błaganie. Strach ogarnął moje ciało, kłamać czy jednak powiedzieć prawdę? "To ja" w końcu wyszło z moich ust. Mój głos był zachrypnięty, ale co się dziwić dawno nie mówiłam. Kobieta położyła na moim ramieniu dłoń i podała mi kartkę, wzięłam ją i popatrzyłam na kobietę z której oczu leciały łzy, otworzyłam kartkę i przerażona przeczytałam to co na niej pisało
"Następną dziewczyną będzie Lily Andersen"

Prolog 0,99

23 Maj 2010 rok
Dzisiejszy dzień zapowiadał się spokojnie, co nie było spotykane w naszym mieście. Szarawe niebo zdawało się przepuszczać promienie słoneczne tak, że oświecało po raz pierwszy od kilkunastu lat pola. Ulice które zawsze były opustoszałe zdawały się teraz tętnić życiem, a sklepowe dotychczasowe puste pułki jakby nabrały produktów. Twarze ludzi przybrały uśmiechy a ich oczy dziwny blask, jednak chyba tylko mnie to dziwiło. Wiatr który zawsze wiał tak mocno że wyrywał drzewa ucichł. była godzina 11:34 miasto tętniło życiem, jak się okazało przyjeżdżał sam prezydent naszego miasta. Mimo iż był jego prezydentem, nie przesiadywał tu ani nie mieszkał pewnie sądził, że miasto to nie ma szansy na życie i szczerze, miał racje. 
Nasze racje żywnościowe można było porównać do zera, ale nikt się tym nie przejmował ani nie działał. Nikt nie chciał nam w żaden sposób pomóc, tylko patrzyli na nas i śmiali się z nas popijając pewnie najdroższe wino. Nasze domki rozwalały się w oczach ale nie mieliśmy wystarczająco dużo drewna, czy betonu. Gdzie tylko popatrzyliśmy widzieliśmy ruiny, a to właśnie tutaj kiedyś było jedno z najlepszych miast i korporacji na całym świecie. Jednak szybko straciliśmy to wszystko i staliśmy się nikim. 
Teraz boimy się wejść do tych wszystkich wieżowców ze względu na terrorystów, złodziei czy nawet i handlarzy. Dlatego mieszkamy 4 godziny stąd, ale mimo to ,przynajmniej raz w roku jedna osoba zazwyczaj dziewczyna, znika. Nikt nie wie czy jeszcze żyje czy nie, ale zawsze na samym końcu przysyłają nam jej martwe, zmasakrowane ciało. 
15 Czerwiec 2010 rok
Od rana w naszym mieście huczy że kolejna dziewczyna zniknęła. Każdy słyszy żałosny szloch rodziny, krzyki matki i próbującego uspokoić ją męża. Jednak nic na nią nie działa, w końcu strata dziecka boli matkę najbardziej na świecie, nawet tortury są lepsze. Ale przecież każdy wie, że z każdej rodziny musisz zniknąć dziewczyna inaczej rozpęta się tu istne piekło. Na samym początku kiedy nasze miasto zaczęło opadać, ludzie myśleli że to jest piekło. Ale miesiąc później urządził się tu istny mord, dzieci, matki i właściwie wszyscy zginęli. Później przywieziono tu nas, ludzi najbiedniejszych który skazywano na straty, i dali nam zasady
1. Każda dziewczyna z rodziny zostanie poświęcona na rzecz terrorystów, złodziei czy handlarzy
2. Godzina spania to 22:00, od tej pory nie można wyjść też z domu
3. Godzina wstania to 6:00, od tej pory dostajecie śniadania, kto nie przyjdzie lub się spóźni będzie chodził głodny.
4. Zero bójek, kłótni czy obgadywania straży i ludzi mieszkających
5. Jeżeli kogoś zabiłeś nawet z rozkazu straży, zginiesz.
6. Macie być posłuszni straży, chcą coś wy im to dajecie
7. Dbacie sami o siebie. Pomożecie komuś innemu, trafiacie do co rocznych Igrzysk 
8. Pracujecie nie dla siebie, a dla Oficera*
9. Żyjecie na naszych warunkach
10. Nie spoufalasz się z innymi obozami
11. Złamiesz przynajmniej jedną zasadę, idziesz na spotkanie z Oficerem  
_-_-_-_-_-_-_
*Oficer - najważniejsza osoba, rządząca na całym świecie. Oficerów jest 15, każdy jest inny ale ma jedną wspólną cechę: żąda władzy i mordu. Podpadniesz mu a czeka cię najokropniejsza kara.
Świat pokazany jest po wielkiej wojnie i apokalipsie, która spotkała wszystkich żyjących na Ziemi. 
Terroryści, handlarze, złodzieje są jedyną szansą na życie ale też  na śmierć. Świat ogarnęła zasada Ferte czyli "żołnierze o ciebie dbają, Oficer jest Ci panem, Bóg nie istnieje a ty możesz przeżyć dzięki nam", zasada została wymyślona przez żołnierzy i Oficera. Każdy człowiek uważa ją za sztuczną ale nie chcą złamać zasady więc siedzą cicho.
Świat zostaje opisany przez człowieka w masce i innych bohaterów którzy przeżywają całą rozgrywającą się wojnę/akcje 

Wstęp

Maska - to dzięki niej mogę odizolować się od świata Bluza - to dzięki niej kryje się przed złem świata Spodnie - dzięki nim nikt nie wie Razem - nikt nie wie kim jestem ; dziewczyna, czy chłopak? Młody czy stara? Człowiek czy robot? Porwanie, w dzisiejszym świecie to norma krzyk, ból, cierpienie to porządek dzienny kłamstwo, strategia - jest potrzebne by przeżyć